Postanowiłam dziś dodać walutę do naszej watahy. Będą to diamenty, oraz rubiny. Każdy wilk dostanie na początek 2500dim i 10 rubinów. 1rubin to 1000dim. Rubiny to rzadkie kamienie, za które można będzie kupować magiczne przedmioty. W zakładkach pojawi się "sklep" pod taką, lub inną nazwą. Kupować będzie można jaskinie, zwierzynę, oraz różne magiczne przedmioty, które tworzą elfy. Zakładamy też bibliotekę z magicznymi księgami, książkami dla dzieci, książkami do nauki, oraz o innej wybranej tematyce. Naszymi pieniędzmi, jak i biblioteką zajmować się będą skrzaty.
Więcej informacji pojawi się do końca tygodnia
Reyvwen
poniedziałek, 19 listopada 2012
Aktualizacje
Od teraz wszystkie wasze opowiadania i inne informacje będę dodawać pod koniec tygodnia. Mam nadzieję, że nie odbije się to na ilości przesyłanych od Was wiadomości. Historie starajcie się wysyłać do piątku każdego tygodnia. Jeżeli od piątku danego tygodnia minie tydzień, a Wasza opowieść nadal nie będzie widniała na stronie, proszę o przypomnienie lub ponowne wysłanie.
Pozdrawiam
Reyven
Pozdrawiam
Reyven
czwartek, 15 listopada 2012
Od Minden- Zauroczenie
Postanowiłam poćwiczyć swoje umiejętności. Poszłam więc nad wodospad i
zaczęłam ćwiczyć. Nie minęło długo gdy poczułam się obserwowana.
Natychmiast się odwróciłam unosząc ogonami kulę wody, gotową do ataku.
Na szczęście w porę zorientowałam się, że jest on z naszej watahy. Był
to brązowy, wysportowany wilk, który z tego co pamiętam nazywał się
Eragon.
-Czego chcesz? - spytałam najgrzeczniej jak umiałam.
-Poćwiczyć? - odparł pytaniem na pytanie.
-Czemu nie - mruknęłam i zaatakowałam.
Walczyliśmy dość długo. On posługiwał się wszystkimi żywiołami, ja musiałam sobie radzić tylko z wodą i szczątkom magii. Nie dawałam się, ale w końcu Eragon naskoczył na mnie i zostałam przygwożdżona do ziemi.
-To jak? Jutro powtórka? - spytałam dysząc.
-Jasne - odparł schodząc ze mnie.
Szybko się od niego oddaliłam, bojąc się przyznać sama sobie, że chyba się zakochałam...
< CDN Eragon > napiszesz coś?
-Czego chcesz? - spytałam najgrzeczniej jak umiałam.
-Poćwiczyć? - odparł pytaniem na pytanie.
-Czemu nie - mruknęłam i zaatakowałam.
Walczyliśmy dość długo. On posługiwał się wszystkimi żywiołami, ja musiałam sobie radzić tylko z wodą i szczątkom magii. Nie dawałam się, ale w końcu Eragon naskoczył na mnie i zostałam przygwożdżona do ziemi.
-To jak? Jutro powtórka? - spytałam dysząc.
-Jasne - odparł schodząc ze mnie.
Szybko się od niego oddaliłam, bojąc się przyznać sama sobie, że chyba się zakochałam...
< CDN Eragon > napiszesz coś?
środa, 14 listopada 2012
Zmiany w konkursie
Z powodu braku czasu (i weny :P) zagadki od Elfek NIE będą związane z żywiołami. Pierwszy wilk został już wylosowany, chociaż z małym opóźnieniem, za co bardzo przepraszam.
Pozdrawiam
Reyv
Pozdrawiam
Reyv
wtorek, 6 listopada 2012
Od Lany- Niezwykła przygoda
Doszłam do watahy.Byłam w siódmym niebie.Było genialnie.Ale postanowiłam
zwiedzić okolicę.Weszłam w głąb lasu.Szłam dalej.Zgłodniałam po paru
minutach.Poszłam na polowanie ale nic nie znalazłam...Dziwne...Szłam
jeszcze dalej...Zobaczyłam jakiś inny las.

Ciekawa byłam tego lasu.Był piękny...Weszłam do niego.Po kilku godzinach chodzenia...głodna i wyczerpana...Postanowiłam że zasnę.
Obudziłam się.Wreszcie byłam ożywiona i gotowa...Otworzyłam oczy i zauważyłam że stoi tu jakaś wilczyca.Przy wodospadzie.Podeszłam do niej ale nieśmiało.Pierwsza się odezwała.
-Witaj Lana.Czekałam na ciebie.-Byłam zdezorientowana.
-Skąd pani zna moje imię?Jak to na mnie pani czekała?
-Jestem szamanką.Wiem,kim jesteś.Jesteś wilczycą która może zmienić świat.Która nie boi się niczego.Widziałam to w tym źródle.-Była pewna siebie...a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć...
-Więęęc...Pani ... -przerwała mi.
-Mów do mnie po imieniu moja droga.Jestem Olia.
-No dobrze...Olio...Czy ja mam jakąś misje? Albo zadanie które muszę wykonać...?Jak to szamani zwykle mówią...
-Tak.-uśmiechnęła się.-Masz...I to wielkie.Od tego zależy życie innych wilków.Jeśli zawiedziesz...Ty jedna zostaniesz na świecie.Ale będziesz żyła w męczarniach.
-Dobrze...więc co to za zadanie...-Byłam spokojna ... ale rozdrażniona.
-Musisz znaleźć Wilka który jest magiem.On ma Krystaliczny Symbol Światła.On,daje moc która zawsze ocali życie wilka,daje mu największą moc i daje wilkowi (który to posiada) niezniszczalność i władzę nad wszystkim.Ktoś już to chce znaleźć.I nie odpuści.Poznasz go.Wkrótce.Musisz przebyć długa drogę ode mnie do Maga.Nazywa się Horus.On ci da Symbol.ALE musisz go przynieść.Zanim będzie za późno.Zanim ktoś cię wyprzedzi.JEST wielu takich którzy go szukają.Śpiesz się.Może (jakiś przeciwnik którego spotkasz na swojej drodze) użyć zaklęcia które cię osłabi.Uważaj.-Powiedziała i zanurkowała do wody która była tak głęboka,jak niekończąca się otchłań.Po chwili doszłam do siebie i zaczęła się moja wędrówka.Nikogo nie spotkałam na swojej drodze aż do pewnego momentu.Zaszeleściło coś w krzakach.Mój wyostrzony wzrok dostrzegł że to jakiś wilk.Wybiegł i chciał mnie zaatakować ale ja byłam szybsza i jednym ciosem łapy odepchnęłam go na bok.Gdy się podniósł rzucił na mnie czar pod którym zamieniłam się w ducha wilka.Był wściekły.Wzleciałam a on za mną.W końcu zdenerwowałam się bo zranił mnie w łapę.Jedną łapą przywołałam lód i zamroziłam go.Potem odmroziłam...i gdy już był otrząśnięty biegł w moją stronę.Wzleciałam w powietrze i z góry rozpędziłam się w dół...gdy dotknęłam łapą ziemi pomyślałam o mocy Naturze i z ziemi wyrosły natychmiast grube korzenie i złapały nieznajomego wilka.Trzymały go po to bo chciałam się czegoś więcej dowiedzieć.
-Po co mnie zaatakowałeś?-Powiedziałam spokojnym głosem.
-Bo muszę cie zabić by mieć dostęp do Symbolu.-Spojrzałam się na niego i wydałam rozkaz Korzeniom by wciągnęły go w ziemię i zamroził lód na kilka miesięcy.Po czym odeszłam z tego miejsca.Wyglądał tak wilk który mnie zaatakował:

Teleportowałam się.Byłam blisko.Zauważyłam jakąś czystą wodę.Chciało mi się pić...i jeść...Gdy piłam na wodzie pojawiły się dwa chochliki wilcze.Wyglądały tak:


-Zobacz Lezh! Mamy gościa...coś mi mówi ta twarz.Czy to nie...-Jeden żółty wilczek szeptał do drugiego a ja przypatrywałam się małym mini wilkom chochlikom.Postanowiłam coś powiedzieć ale drugi niebieski wilczek mnie wyprzedził.
-TAK !! to ona!Ta która nas ocali...Czego byś chciała?-powiedział Niebieski.Były takie malutkie.
-Tak...zgadza się...to ja.Mam prośbę.A raczej dwie prośby.Któryś z was mógłby odczarować mnie z ducha w Normalnego wilka?
-ACH!To ty jesteś pod urokiem?! Oczywiście że pomożemy! Neyen odczaruj ją!-Niebieski to Neyen a żółty to Lezh.Byłam ucieszona że odczarują mnie.
-Proszę moja Pani.-W mgnieniu oka odczarował mnie.
-Mówcie do mnie Lana.Nie lubię jak ktoś do mnie mówi ,,Pani'' to irytujące.
Przepraszam -uśmiechnął się.
-A teraz druga prośba...Pomożesz mi w odnalezieniu Maga który da mi Symbol?
-Mogę cię tam Teleportować jeśli chcesz Lana...
-Tak chcę! Proszę.-Byłam taka szczęśliwa.Wreszcie mogę wrócić do watahy.Jak oddam Symbol.
-Dobrze...Więc do zobaczenia.-I w mgnieniu oka znalazłam się tak gdzie chciałam.Weszłam do jaskini i spotkałam Wilka.To chyba ten Mag.Wyglądał tak:

Koło niego pojawił się symbol.
-Witaj Moja Droga.-Miał ciepły i przyjemny głos i spokojny,opanowany.
-Witaj...Przyszłam po...-Przerwał mi.
-Wiem po co przyszłaś Lana.Ja wiem wszystko i widzę wszystko.Znam każdego.Nawet jeśli z tym kimś nie rozmawiałem ani go nie poznałem.Przyszłaś po Symbol.Dam Ci go.Potem gdy włożyłam go do woreczka mówiąc -Dziękuję Ci...-Wstał i zmienił się z Wilka w Wielkiego Lwa:.


-Nazywam się Aslan.
-Słyszałam o tobie.Ktoś mi mówił i to nie raz.Odwiedzisz mnie kiedyś?
-Tak.To pewne...Ale na osobności.Dam ci moc która pomoże ci unikasz ciosów, zmianę w ducha i zmianę w lwa.Taki prezent ode mnie..Proszę.Masz Symbol.I biegnij.Ktoś cię zaatakuje.I musisz uważać.
-EMM...dobrze..ale to mnie..-Już nie zdążyłam powiedzieć bo jego ryk spowodował teleportowanie mnie kilka kroków przed Olią (szamanką). Gdy przyśpieszyłam tempo zaryczało coś.Rozglądałam się ale nikogo nie widziałam...księżyc świecił jasno...W końcu wskoczyło coś na kamień.Było okropnie brzydkie.Wyglądało tak:

Masz to co ja chcę.-Zaatakował mnie.Niestety nie uniknęłam jego Ugryzienia.Ale pojawił się Aslan. Nieznajome zwierzę pobiegło w las gdy zobaczyło wielkiego i potężnego Lwa.
-Podaj mi tą ranę.-Podałam mu zakrwawioną i głęboka ranę i łapą delikatnie po niej przejechał.Rana zagoiła się od razu.
-Dziękuję Ci bardzo.
-Nie ma za co.Chodź.-Odprowadził mnie do Oili.
-Witaj Aslanie.-Ukłoniła się przed Królem (Aslanem).
-Powstań.Lana przyniosła Ci to,co chciałaś.
-Tak.dziękuję Ci.Teraz mogę spokojnie żyć i chronić twoja watahę.
-Jak to? To ty jesteś...
-Waszą boginią.Waszą NIEZNANĄ boginią.-Powiedziała Olia.
-Muszę się pożegnać Moje drogie.-W tej chwili przytuliłam go.I upadłam bo teleportował się już do siebie.
-Proszę.-Przekazałam jej symbol podziękowała i zniknęła w wodzie.Wróciłam szczęśliwie do watahy.W moim woreczku który miałam chowany pod kamieniem w jaskini znalazłam tam jakiś wisiorek i usłyszałam głos.
-,,To dla ciebie Lana.Ten wisiorek da ci moc ogromną i mądrość,zwinność i spełnienie marzeń.I nieśmiertelność.''-To był Aslan.Gdy skończył mówić zawiał przyjemny wiatr.Wisiorek założyłam na siebie i schowałam pod niewidoczny kamień woreczek.Po czym odeszłam do mojej nowej watahy.
Wisiorek:

Ciekawa byłam tego lasu.Był piękny...Weszłam do niego.Po kilku godzinach chodzenia...głodna i wyczerpana...Postanowiłam że zasnę.
Obudziłam się.Wreszcie byłam ożywiona i gotowa...Otworzyłam oczy i zauważyłam że stoi tu jakaś wilczyca.Przy wodospadzie.Podeszłam do niej ale nieśmiało.Pierwsza się odezwała.
-Witaj Lana.Czekałam na ciebie.-Byłam zdezorientowana.
-Skąd pani zna moje imię?Jak to na mnie pani czekała?
-Jestem szamanką.Wiem,kim jesteś.Jesteś wilczycą która może zmienić świat.Która nie boi się niczego.Widziałam to w tym źródle.-Była pewna siebie...a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć...
-Więęęc...Pani ... -przerwała mi.
-Mów do mnie po imieniu moja droga.Jestem Olia.
-No dobrze...Olio...Czy ja mam jakąś misje? Albo zadanie które muszę wykonać...?Jak to szamani zwykle mówią...
-Tak.-uśmiechnęła się.-Masz...I to wielkie.Od tego zależy życie innych wilków.Jeśli zawiedziesz...Ty jedna zostaniesz na świecie.Ale będziesz żyła w męczarniach.
-Dobrze...więc co to za zadanie...-Byłam spokojna ... ale rozdrażniona.
-Musisz znaleźć Wilka który jest magiem.On ma Krystaliczny Symbol Światła.On,daje moc która zawsze ocali życie wilka,daje mu największą moc i daje wilkowi (który to posiada) niezniszczalność i władzę nad wszystkim.Ktoś już to chce znaleźć.I nie odpuści.Poznasz go.Wkrótce.Musisz przebyć długa drogę ode mnie do Maga.Nazywa się Horus.On ci da Symbol.ALE musisz go przynieść.Zanim będzie za późno.Zanim ktoś cię wyprzedzi.JEST wielu takich którzy go szukają.Śpiesz się.Może (jakiś przeciwnik którego spotkasz na swojej drodze) użyć zaklęcia które cię osłabi.Uważaj.-Powiedziała i zanurkowała do wody która była tak głęboka,jak niekończąca się otchłań.Po chwili doszłam do siebie i zaczęła się moja wędrówka.Nikogo nie spotkałam na swojej drodze aż do pewnego momentu.Zaszeleściło coś w krzakach.Mój wyostrzony wzrok dostrzegł że to jakiś wilk.Wybiegł i chciał mnie zaatakować ale ja byłam szybsza i jednym ciosem łapy odepchnęłam go na bok.Gdy się podniósł rzucił na mnie czar pod którym zamieniłam się w ducha wilka.Był wściekły.Wzleciałam a on za mną.W końcu zdenerwowałam się bo zranił mnie w łapę.Jedną łapą przywołałam lód i zamroziłam go.Potem odmroziłam...i gdy już był otrząśnięty biegł w moją stronę.Wzleciałam w powietrze i z góry rozpędziłam się w dół...gdy dotknęłam łapą ziemi pomyślałam o mocy Naturze i z ziemi wyrosły natychmiast grube korzenie i złapały nieznajomego wilka.Trzymały go po to bo chciałam się czegoś więcej dowiedzieć.
-Po co mnie zaatakowałeś?-Powiedziałam spokojnym głosem.
-Bo muszę cie zabić by mieć dostęp do Symbolu.-Spojrzałam się na niego i wydałam rozkaz Korzeniom by wciągnęły go w ziemię i zamroził lód na kilka miesięcy.Po czym odeszłam z tego miejsca.Wyglądał tak wilk który mnie zaatakował:

Teleportowałam się.Byłam blisko.Zauważyłam jakąś czystą wodę.Chciało mi się pić...i jeść...Gdy piłam na wodzie pojawiły się dwa chochliki wilcze.Wyglądały tak:


-Zobacz Lezh! Mamy gościa...coś mi mówi ta twarz.Czy to nie...-Jeden żółty wilczek szeptał do drugiego a ja przypatrywałam się małym mini wilkom chochlikom.Postanowiłam coś powiedzieć ale drugi niebieski wilczek mnie wyprzedził.
-TAK !! to ona!Ta która nas ocali...Czego byś chciała?-powiedział Niebieski.Były takie malutkie.
-Tak...zgadza się...to ja.Mam prośbę.A raczej dwie prośby.Któryś z was mógłby odczarować mnie z ducha w Normalnego wilka?
-ACH!To ty jesteś pod urokiem?! Oczywiście że pomożemy! Neyen odczaruj ją!-Niebieski to Neyen a żółty to Lezh.Byłam ucieszona że odczarują mnie.
-Proszę moja Pani.-W mgnieniu oka odczarował mnie.
-Mówcie do mnie Lana.Nie lubię jak ktoś do mnie mówi ,,Pani'' to irytujące.
Przepraszam -uśmiechnął się.
-A teraz druga prośba...Pomożesz mi w odnalezieniu Maga który da mi Symbol?
-Mogę cię tam Teleportować jeśli chcesz Lana...
-Tak chcę! Proszę.-Byłam taka szczęśliwa.Wreszcie mogę wrócić do watahy.Jak oddam Symbol.
-Dobrze...Więc do zobaczenia.-I w mgnieniu oka znalazłam się tak gdzie chciałam.Weszłam do jaskini i spotkałam Wilka.To chyba ten Mag.Wyglądał tak:

Koło niego pojawił się symbol.
-Witaj Moja Droga.-Miał ciepły i przyjemny głos i spokojny,opanowany.
-Witaj...Przyszłam po...-Przerwał mi.
-Wiem po co przyszłaś Lana.Ja wiem wszystko i widzę wszystko.Znam każdego.Nawet jeśli z tym kimś nie rozmawiałem ani go nie poznałem.Przyszłaś po Symbol.Dam Ci go.Potem gdy włożyłam go do woreczka mówiąc -Dziękuję Ci...-Wstał i zmienił się z Wilka w Wielkiego Lwa:.


-Nazywam się Aslan.
-Słyszałam o tobie.Ktoś mi mówił i to nie raz.Odwiedzisz mnie kiedyś?
-Tak.To pewne...Ale na osobności.Dam ci moc która pomoże ci unikasz ciosów, zmianę w ducha i zmianę w lwa.Taki prezent ode mnie..Proszę.Masz Symbol.I biegnij.Ktoś cię zaatakuje.I musisz uważać.
-EMM...dobrze..ale to mnie..-Już nie zdążyłam powiedzieć bo jego ryk spowodował teleportowanie mnie kilka kroków przed Olią (szamanką). Gdy przyśpieszyłam tempo zaryczało coś.Rozglądałam się ale nikogo nie widziałam...księżyc świecił jasno...W końcu wskoczyło coś na kamień.Było okropnie brzydkie.Wyglądało tak:

Masz to co ja chcę.-Zaatakował mnie.Niestety nie uniknęłam jego Ugryzienia.Ale pojawił się Aslan. Nieznajome zwierzę pobiegło w las gdy zobaczyło wielkiego i potężnego Lwa.
-Podaj mi tą ranę.-Podałam mu zakrwawioną i głęboka ranę i łapą delikatnie po niej przejechał.Rana zagoiła się od razu.
-Dziękuję Ci bardzo.
-Nie ma za co.Chodź.-Odprowadził mnie do Oili.
-Witaj Aslanie.-Ukłoniła się przed Królem (Aslanem).
-Powstań.Lana przyniosła Ci to,co chciałaś.
-Tak.dziękuję Ci.Teraz mogę spokojnie żyć i chronić twoja watahę.
-Jak to? To ty jesteś...
-Waszą boginią.Waszą NIEZNANĄ boginią.-Powiedziała Olia.
-Muszę się pożegnać Moje drogie.-W tej chwili przytuliłam go.I upadłam bo teleportował się już do siebie.
-Proszę.-Przekazałam jej symbol podziękowała i zniknęła w wodzie.Wróciłam szczęśliwie do watahy.W moim woreczku który miałam chowany pod kamieniem w jaskini znalazłam tam jakiś wisiorek i usłyszałam głos.
-,,To dla ciebie Lana.Ten wisiorek da ci moc ogromną i mądrość,zwinność i spełnienie marzeń.I nieśmiertelność.''-To był Aslan.Gdy skończył mówić zawiał przyjemny wiatr.Wisiorek założyłam na siebie i schowałam pod niewidoczny kamień woreczek.Po czym odeszłam do mojej nowej watahy.
Wisiorek:
Od Lany- Wataha
Moja
stara wataha nie była za ciekawa...ani za wesoła...tam tylko liczyla
się krew i walki...To nie dla mnie...Ale lepiej opowiem całą historię
czemu sie tak nienawidzę tej watahy...
Słońce świeciło mocno i wszystkie wilki z mojej watahy wylegiwały się jak zdechłe bydło.Miałam wtedy 2 lata i 9 miesięcy.Jeszcze troszkę i moje urodziny.Zawsze miałam dobre kontakty z Naturą.Poszłam więc się przejść.Gdy szłam natknęłam się na jedną wilczycę która jak wynikało z naszej godzinnej rozmowy była z jakiejś watahy.Nazywała się Reyven Blou. Była bardzo fajna i bardzo mi się spodobała z charakteru.Miła i sympatyczna.Zaczął padac deszcz.Ja i Reyv schowałyśmy się w jaskini.Przegadałyśmy całe godziny wtedy kiedy padał deszcz.Gdy zjawiła się piękna wyrazista tęcza i słońce wyjrzało zza chmur wyszłyśmy z jaskini.Porozmawiałam z nią o tym żebym wstąpiła do watahy.Zgodziłam się.Ale to nie było łatwe do załatwienia z moją watahą.Gdy tam się zjawiłam razem z moją nową wilczą koleżanką wilki razem z Alfą zaczęły na nia patrzeć jak na jedzenie lub na kozła ofiarnego.Wszystkie wilki rzuciły się na Reyv i ja zareagowałam.Rzuciłam się na Alfę i zagryzłam go a potem kolejne dwa wilki.Reyv mi pomogła im dokopać.W końcu wszystkie leżały zabite.Należało im sie to od tego momętu jak zabiły moich rodziców i moją siostrę.Poszłyśmy się umyć w wodospadzie i potem poszłyśmy do watahy. |
|
Opowiadania
Proszę, aby wysłane do mnie opowiadania były zatytułowane. Piszecie zazwyczaj tak: Od Reyven, a ja prosiłabym tak: Od Reyven- Nocna podróż, ponieważ potem nie jestem w stanie rozróżnić opowiadań.
Dziękuję.
Reyven
Dziękuję.
Reyven
Zgłoszenia na konkurs
Proszę o zapisanie się do konkursu z elfkami pod tym postem w komentarzach. Muszę wiedzieć kto będzie chciał uczestniczyć. Tylko spośród wilków które się zgłoszą odbędzie się losowanie.
Zgłoszenie ma wyglądać np. tak:
Anonim
Zgłaszam się do konkursu.
Wilk: Reyven
Oczywiście możecie też napisać coś innego. Pytania odnośnie konkursu proszę pisać na e-mail loveroxen@tlen.pl lub na howrse/doggy/topmodel.
Pozdrawiam
Reyven
Zgłoszenie ma wyglądać np. tak:
Anonim
Zgłaszam się do konkursu.
Wilk: Reyven
Oczywiście możecie też napisać coś innego. Pytania odnośnie konkursu proszę pisać na e-mail loveroxen@tlen.pl lub na howrse/doggy/topmodel.
Pozdrawiam
Reyven
Drogie Wilki
Mamy nowego członka watahy. Jest nim piękna samica Luna. Mam nadzieję, że miło ją przyjmiecie.
Wasza Alfa
Roxen
Wasza Alfa
Roxen
Od Tero i Fuko
~Tero
Dawno temu byliśmy w watasze. Urodziliśmy się tam, ale to nie było najlepsze miejsce do życia.Dlatego gdy tylko byliśmy wystarczająco samodzielni, wyruszyliśmy poszukać czegoś lepszego. Wędrowaliśmy prawie trzy lata nim trafiliśmy tutaj, do Watahy Spod Księżyca. Pięknego miejsca pełnego zieleni. Mojego raju na ziemi.
Zostawiłem brata i poszedłem się rozejrzeć. Poznałem wszystkie wilki z imienia i uznałem że to mi wystarczy. Jak na razie. Ale pewnie w przyszłości będę musiał współpracować z medyczką o pięknych ogonach.
~Fuko
Byłem podekscytowany nową watahą. Nowe wilki, nowe miejsca, wszystko nowe. Rozmawiałem z nimi wszystkimi. Lyra i Min były niedostępne. Reyv była widocznie zauroczona w End'zie, który z kolei był dość marudny i nie chciał ze mną rozmawiać. Av, Bethy i Cloudina wydają się być słodkimi szczeniakami, choć Av już taka mała nie jest. Największe wrażenie zrobiła na mnie Waleczna. Jest niezwykle piękną wilczycą o białym futrze. I to śliczne czarne uszko. Niezwykle mile mi się z nią gawędziło, nawet zaprosiłem ją na spacer. Zapolowaliśmy na jelenia i urządziliśmy sobie ucztę. To były piękne chwile.
Dawno temu byliśmy w watasze. Urodziliśmy się tam, ale to nie było najlepsze miejsce do życia.Dlatego gdy tylko byliśmy wystarczająco samodzielni, wyruszyliśmy poszukać czegoś lepszego. Wędrowaliśmy prawie trzy lata nim trafiliśmy tutaj, do Watahy Spod Księżyca. Pięknego miejsca pełnego zieleni. Mojego raju na ziemi.
Zostawiłem brata i poszedłem się rozejrzeć. Poznałem wszystkie wilki z imienia i uznałem że to mi wystarczy. Jak na razie. Ale pewnie w przyszłości będę musiał współpracować z medyczką o pięknych ogonach.
~Fuko
Byłem podekscytowany nową watahą. Nowe wilki, nowe miejsca, wszystko nowe. Rozmawiałem z nimi wszystkimi. Lyra i Min były niedostępne. Reyv była widocznie zauroczona w End'zie, który z kolei był dość marudny i nie chciał ze mną rozmawiać. Av, Bethy i Cloudina wydają się być słodkimi szczeniakami, choć Av już taka mała nie jest. Największe wrażenie zrobiła na mnie Waleczna. Jest niezwykle piękną wilczycą o białym futrze. I to śliczne czarne uszko. Niezwykle mile mi się z nią gawędziło, nawet zaprosiłem ją na spacer. Zapolowaliśmy na jelenia i urządziliśmy sobie ucztę. To były piękne chwile.
niedziela, 4 listopada 2012
Od End'a
Nie pokazywałem uczuć w żadnym momencie - byłem chłodny, beznamiętny, a
jeśli zadawało mi jakiekolwiek pytania odpowiadałem krótko, zbywałem
ciekawskich. Czas leciał mi wolno, leżałem w kącie groty obserwując całe
tutejsze towarzystwo. W pewnym momencie jedno ze szczeniąt zniknęło.
Nie obawiałem się o młode, w końcu to Reyv była tu alfą i to do jej
obowiązków należało pilnowanie młodych - tym bardziej, że była tu jedyną
dorosłą samicą. Szczeniak wrócił jednak w towarzystwie nieznajomej. Jej
widok sprawił, że poczułem się niepewnie. Nie przepadałem za obcymi.
Alfa jednak zaakceptowała nieznajomą więc i ja nie miałam nic przeciwko
niej. W pewnym momencie Pandora wleciała do groty z piskiem rzucając
przed moje łapy dychającego jeszcze królika. Złapałem go za gardło
zabijając natychmiast. Nie odczuwałem głodu - dość niedawno przecież
jadłem. Podniosłem swe smukłe ciało bezszelestnie podchodząc do alfy i
rzucając królika do jej łap - bez ceregieli i zbędnych słów. Pandora
pisnęła:
- To było dla ciebie!
Ja jednak zignorowałem jej słowa i oddaliłem się na swoje miejsce. Obrażona sokolica usiadła na moim barku wtulając dziób w mój kark.
- Wybacz, one bardziej potrzebują pożywienia, a ja jestem najedzony. - szepnąłem cicho. Cieszyłem się, że umiem rozmawiać ze zwierzętami i, że tylko ja rozumiem mowę Pandory. Sprawiało to, że czułem się pewniej jeśli chodziło o moje tajemnice i sprawy delikatne. Zdałem sobie sprawę, że sokolica dziobie delikatnie moje ucho dając mi do zrozumienia, że chce iść już spać. Kiwnąłem tylko łbem, a sokolice usadowiła się na jednej z pólek skalnych tuż pod sufitem. Widziałem tylko czubek jej dzioba skierowany w kierunku wyjścia groty - jak zwykle musiała mieć wszystko i wszystkich na oku.
<CDN Reyven> Jeśli chcesz ;3
- To było dla ciebie!
Ja jednak zignorowałem jej słowa i oddaliłem się na swoje miejsce. Obrażona sokolica usiadła na moim barku wtulając dziób w mój kark.
- Wybacz, one bardziej potrzebują pożywienia, a ja jestem najedzony. - szepnąłem cicho. Cieszyłem się, że umiem rozmawiać ze zwierzętami i, że tylko ja rozumiem mowę Pandory. Sprawiało to, że czułem się pewniej jeśli chodziło o moje tajemnice i sprawy delikatne. Zdałem sobie sprawę, że sokolica dziobie delikatnie moje ucho dając mi do zrozumienia, że chce iść już spać. Kiwnąłem tylko łbem, a sokolice usadowiła się na jednej z pólek skalnych tuż pod sufitem. Widziałem tylko czubek jej dzioba skierowany w kierunku wyjścia groty - jak zwykle musiała mieć wszystko i wszystkich na oku.
<CDN Reyven> Jeśli chcesz ;3
sobota, 3 listopada 2012
Od Lyry- Złodziej Podczas Polowania
Wilcze łapy ledwo dotykały powierzchni ziemi. Była niewidzialna:
cień nocy skutecznie ją ukrywał, a wysoka trawa bez wątpienia
pomagała jej w tym. I jeszcze ta krążąca wokół niej magia… Nikt,
zupełnie nikt nie byłby w stanie jej dostrzec, nawet, gdyby
wiedział, że Lyra przemierza te łąki.
Nie miała pojęcia gdzie jest, ani do czego chce dość. Jej łapy
mówiły: idź, więc szła. Mówiły: biegnij, więc biegła. Wędrówka jest
doświadczeniem, a nowe doświadczenia to nowa wiedza i nowe
umiejętności, dlatego nigdy się jej nie bała i podejmowała się jej,
jeśli tylko była w stanie.
Powiew wiatru… powiew wiatru i nowy zapach. Przystanęła, naprężyła
się i zaczęła węszyć. Sarny. Są tutaj, niedaleko. Od razu,
mimowolnie, poczuła skurcz w brzuchu. Mmm… one pewnie śpią, a o tak
łatwą zdobycz ciężko! Wiedziona instynktem zaczęła skradać się ku
ofiarom, idąc pod wiatr. Nie były w stanie jej ani zobaczy, ani
wyczuć, ani usłyszeć.
Po chwili je dostrzegła. Na łące, tuż pod lasem odpoczywało stado
składające się z sześciu dorosłych saren, jednego potężnego kozła
oraz trzech podrośniętych młodych. Gdyby wilki mogły się uśmiechać,
na pysku Lyry bez wątpienia pojawiłby się triumfalny uśmiech. Młody
kozioł był najbliżej, oddalony od reszty stada. Podeszła tak
blisko, na ile pozwalała jej trawa oraz bystre oczy czuwającego nad
wszystkim przywódcy stadka. Jednym susem doskoczyła do swojej ofiary i nim kozioł oraz reszta
stada zdążyła zareagować, leżał już martwy na ziemi. Lyra poczuła
smak krwi, jednak nim zabrała się za pożywianie, musiała załatwić
jeszcze jedną sprawę.
Przywódcza stada zbliżał się ku niej próbując odstraszyć samotną
waderę.
Lyra napięła wszystkie mięśnie. Jej uszy wysunięte były do przodu,
włos na jej grzbiecie zjeżył się, ogon poruszał się rytmicznie to w
prawo, to w lewo. Błysnęła biel wilczych zębów, a nocną ciszę
przeszyło warczenie.
Nie, ona tak łatwo swojej ofiary nie odda.
Jeleń również nie chciał puścić zabójczyni żywej, jednak Lyra
podskoczyła do jego nogi i wbiła mu ostre zęby w kość. Wystraszone
atakiem zwierzę cofnęło się. Lyra zwolniła uścisk. Stado uciekło, a
ona została sama ze swoją zwierzynom oraz z bólem w prawej,
przedniej nodze, którą niefortunnie postawiła.
Zaraz, zaraz… czy jest tu całkiem sama? Odwróciła się w stronę
swojej ofiary. Mały, brązowy szczeniak próbował zjeść jej łup!
Zirytowana Lyra doskoczyła do niej, ignorując ból w łapie. Zwierzak
odskoczył, wystraszony i skulił się w trawie, patrząc na starą
waderę przerażonym wzrokiem.
- Kto pozwolił ci dotykać nie twojej zdobyczy?!
Szczeniak nie odpowiedział.
- Gdzie twoja rodzina? – warknęła, rozglądając się za matką
szczeniaka.
- Ww… jaskini. – odparł maluch wysokim głosem. Dopiero teraz Lyra
zorientowała się, że to malutka wadera.
Lyre nie obchodziło gdzie ta jaskinia jest, bynajmniej nie w tej
chwili. Zabrała się do rozgryzania skóry kozła, przy okazji bacznie
obserwując skulone szczenię.
Gdy skończyła się posilać, mimo senności oraz rosnącego bólu
postanowiła dokończyć sprawę z małym złodziejem.
- Zaprowadź mnie do twoich. – rozkazała.
Mała wstała, trzęsąc się. Nie szli długo. Jeszcze przed świtem
doszły do zbioru kilku jaskiń. Szczeniak wszedł do jednej z nich,
Lyra kroczyła tuż za nią.
W jaskini dostrzegła dwie inne, młode wadery, jednak już wyraźnie
starsze od dziecka, które przyprowadziło do tego miejsca Fioletową.
- Wasze szczenię próbowało ukraść mi śniadanie – powiedziała
opanowanym, lecz nieprzyjemnym tonem.
***
Później wadery długo ze sobą rozmawiały. Ciężko przytoczyć całą
rozmowę, jednak na jej końcu Lyra wiedziała już jak sprawy się mają
w nowym stadzie założonym przez Reyven Blou, znała imiona
wszystkich wilków (w końcu aż tak wiele ich nie było) i postanowiła
zostać w nim przynajmniej na kilka dni, póki jej noga nie odzyska w
pełni sprawności. A później… później postanowi, co zrobi. Może
zostanie tu na dłużej? Albo, co bardziej prawdopodobne, wyruszy w
dalszą wędrówkę?
Elfy
Do naszej watahy przyszły wędrowne Elfki. Zostaną z nami do Wigilii. Jednego dnia każdego tygodnia przygotują niespodziankę wybranemu przez siebie wilkowi. Wilk będzie musiał rozwiązać zagadkę każdej elfki, związaną z jej rodzajem, aby zdobyć klucz do kufra każdej. Żaden wilk nie będzie wybrany dwa razy, nawet jeśli nie uda mu się rozwiązać żadnej zagadki. Odpowiedzieć można wysłać mi tylko R A Z nie ma poprawiania. Czas na rozwiązanie zagadek to trzy dni.
A oto Elfki:
.
.
.
.
.
.
.
Imię: Aqaria
Wiek: 382 lata
Rodzaj: Elf Wody
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Imię: Lilien
Wiek: 375 lat
Rodzaj: Elf Ognia
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Imię: Angelina
Wiek: 391 lat
Rodzaj: Elf Natury
.
.
.
.
.
A oto Elfki:
.
.
.
.
.
.
.
Imię: Aqaria
Wiek: 382 lata
Rodzaj: Elf Wody
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Imię: Lilien
Wiek: 375 lat
Rodzaj: Elf Ognia
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Imię: Angelina
Wiek: 391 lat
Rodzaj: Elf Natury
.
.
.
.
.
Od Endless'a (+ CD)
~Endless~
- Mogę dołączyć do Twojej watahy? - zapytałem cicho, niepewnie.
~Reyven~
Wyszłam z jaskini zostawiając na chwilę siostry. Chciałam zobaczyc czy niedźwiedź już odszedł. Ku swojemu zdziwieniu dostrzegłam pięknego, wysokiego samca.
- Endless Dreamer jestem, End w skrócie.- przedstawił się
Kiedy po dłuższej chwili się nie odezwałam, tylko stałam tam i się na niego gapiłam zapytał się:
- Mogę dołączyć do Twojej watahy?
- Mhm..., to znaczy.. tak.- zaczęłam się jąkać - Jestem Reyven Blou.
Próbowałam być pewna siebie a także miła, ale nie mogłam zebrać się w sobie, więc odwróciłąm się wołając siostry, a kiedy przyszły przedstawiłam je nowo pznanemu wilkowi
- Endless-sie to moje siostry: Avrilla oraz Bethany, a to drogie siostry Endless Dreamer, nowy członek watahy.
I tak, razem wróciliśmy do watahy.
Zima dawała mi się naprawdę
we znaki. Nasza wataha wciąż miała problem z pożywieniem, przeciwna
banda zdegenerowanych wilków otoczyła nas. Byliśmy małą watahą, tylko
ja, matka, ojciec (w podeszłym wieku) i dwójka rodzeństwa. Jednak
mieliśmy coś co dawało nam przewagę i sprawiało, że nie mogli się do nas
zbliżyć - umiejętności i moce. Ja potrafiłem dogadać się ze wszystkimi
zwierzętami i tylko dzięki temu udało nam się przeżyć - a raczej
balansować na cienkiej granicy między przymieraniem z głodu a
przetrwaniem. Mogłem też się pochwalić przemianą w niedźwiedzia. Bali
się nas zaatakować, jednak nie zamierzali odpuścić - w końcu moja
siostra odrzuciła zalety ich Alfy! Właśnie, moje dwie ukochane siostry.
Obie odziedziczyły urodę po matce, były bliźniaczkami. Jedna z nich była
medyczką i swoją magią potrafiła uleczyć każdą chorobę, każdą ranę.
Potrafiła też zamieniać się w ogromnego tygrysa. Za to jej bliźniaczka
była wręcz przeciwieństwem. Swym spojrzeniem umiała wywołać wybraną
chorobę i okaleczyć ciało w każdy sposób. Podobnie jak ja umiała
zamieniać się w niedźwiedzia z tą różnicą, że była dwa razy mniejsza.
Nie mogłem jednak nadziwić się potędze mojej mamy i ojca. Mama potrafiła
potrafiła kontrolować pogodę, była najgroźniejsza z nas wszystkich.
Była jednak samicą nader wyrozumiałą i kochaną. Ojciec zaś potrafił swym
spojrzeniem sprawić, że przeciwnik odczuwał paniczny strach, a po
dłuższej chwili jego serce pękało. Oh, mimo trudnej sytuacji nasze życie
było sielanką. Pewnego dnia wataha natarła nas ze wszystkich stron.
Oczywiście od razu zaczęliśmy się bronić. Moja matka wywołała huragan,
które zmiótł wilki z pola bitwy - w tym także i mnie. Wylądowałem daleko
od domu, a tuż obok mnie moja wierna towarzyszka Pandora. Sokolica była
ze mną od zawsze, od kiedy znalazłem ją jako pisklę niedaleko urwiska.
Nie rozpoznawałem terenów i nie miałem pojęcia czy należą do
kogokolwiek. Dla bezpieczeństwa zamieniłem się w niedźwiedzia ruszając
przed siebie. Zatrzymałem się nagle słysząc nieznane mi odgłosu,
zupełnie jakby gdzieś tam bawiły się młode wilczątka. Potem mój wzrok
ujrzał samicę uciekającą przez ogromnym niedźwiedziem. Bez zawahania
ruszyłem na ratunek. Jednak wadera z młodymi gdzieś zniknęła. Pozostało
jedno pytanie - gdzie był samiec alfa tego stada i czemu go nie bronił?
Pandora wzniosła się wysoko szybując dumnie i z elegancją. Mruknąłem do
niej coś o nieznanej watasze, ale albo mnie nie słyszała, albo
zwyczajnie zignorowała moje słowa. Wydała z siebie charakterystyczny dla
sokołów odgłos po czym nagle zaczęła spadać w dół z dużą prędkością.
Wiedziałem, że coś znalazła. Moje niedźwiedzie łapska ruszyły do
ciężkiego biegu z czasem zmieniając się w wilcze. Biegłem teraz co
prawda szybciej ale śnieg muskał mnie swoimi łapskami drażniąc oczy,
uszy i nos. Mój wzrok dostrzegł czarną waderę. Podszedłem do niej
spoglądając doń nieufnie. Pandora usiadła na moim barku i zatrzepotała
skrzydłami. Oboje przechyliliśmy łeb z pytającymi wyrazami na pysku i
dziobie. Co teraz? Nie zamierzałem jej opowiadać swojej historii.
Pandora wzbiła się w powietrze zostawiając mnie z nieznajomą.
- Endless Dreamer jestem, End w skrócie. - przedstawiłem się zgodnie z kulturą.
~Reyven~
Wyszłam z jaskini zostawiając na chwilę siostry. Chciałam zobaczyc czy niedźwiedź już odszedł. Ku swojemu zdziwieniu dostrzegłam pięknego, wysokiego samca.
- Endless Dreamer jestem, End w skrócie.- przedstawił się
Kiedy po dłuższej chwili się nie odezwałam, tylko stałam tam i się na niego gapiłam zapytał się:
- Mogę dołączyć do Twojej watahy?
- Mhm..., to znaczy.. tak.- zaczęłam się jąkać - Jestem Reyven Blou.
Próbowałam być pewna siebie a także miła, ale nie mogłam zebrać się w sobie, więc odwróciłąm się wołając siostry, a kiedy przyszły przedstawiłam je nowo pznanemu wilkowi
- Endless-sie to moje siostry: Avrilla oraz Bethany, a to drogie siostry Endless Dreamer, nowy członek watahy.
I tak, razem wróciliśmy do watahy.
Od Minden
Chodziłam
od niechcenia brzegiem rzeki. Był środek zimy, wkoło było biało, tylko czarne
skały pozwalały mi nie zwariować. Nawet powierzchnia rzeki zamarzła!
Nie wiedziałam co ze sobą począć. Przez chwilę posiedziałam nad rzeką i poszłam gdzie indziej. Nagle wyczułam zapach jakiejś watahy. To jest to! Dołączę do watahy, może w końcu się na coś przydam.
Kierowałam się tym zapachem dopóki nie spotkałam czarnej wilczycy, pachnącej jak Alfa.
-Kim jesteś? - spytała.
Przybrałam wtedy moją wyuczoną pozę, tajemniczej i poważnej wilczej uzdrowicielki.
-Jestem Minden del Liasou, poszukuję watahy do której mogłabym dołączyć. Jestem uzdrowicielką.
Wilczyca wydawała się trochę zdziwiona takim zachowaniem. Szybko jednak się zreflektowała.
-To może dołączysz do mojej? Przydałby nam się medyk.
-Z chęcią - odparłam bez wyrazu.
W ten oto sposób dołączyłam do Watahy Spod Księżyca. Coś czułam, że wiele przygód mnie tu czeka.
Nie wiedziałam co ze sobą począć. Przez chwilę posiedziałam nad rzeką i poszłam gdzie indziej. Nagle wyczułam zapach jakiejś watahy. To jest to! Dołączę do watahy, może w końcu się na coś przydam.
Kierowałam się tym zapachem dopóki nie spotkałam czarnej wilczycy, pachnącej jak Alfa.
-Kim jesteś? - spytała.
Przybrałam wtedy moją wyuczoną pozę, tajemniczej i poważnej wilczej uzdrowicielki.
-Jestem Minden del Liasou, poszukuję watahy do której mogłabym dołączyć. Jestem uzdrowicielką.
Wilczyca wydawała się trochę zdziwiona takim zachowaniem. Szybko jednak się zreflektowała.
-To może dołączysz do mojej? Przydałby nam się medyk.
-Z chęcią - odparłam bez wyrazu.
W ten oto sposób dołączyłam do Watahy Spod Księżyca. Coś czułam, że wiele przygód mnie tu czeka.
Nowości
Witajcie!
W naszej watasze pojawiły się dziś nowe wilki.
- Lyra de la Reino
- Endless Dreamer
- Minden del Liasou
Znajdziecie je w zakładce Wilki z Watahy.
Pojawił się też pierwszy towarzysz wilka Endless Dreamer
- Pandora
Drogie wilki możecie mieć swoich towarzyszy! Wystarczy wysłać mi formularz który znajdziecie w zakładce Dołączenie....
Zakładka Jak dołączyć zmieniła nazwę na Dołączenie... znajdziecie tam informacje o tym jak stworzyć swojego wilka, towarzysza, klan. Kontakt do mnie, a także jak mieć partnera, szczenięta i wszystkie formularze zgłoszeniowe.
W naszej watasze pojawiły się dziś nowe wilki.
- Lyra de la Reino
- Endless Dreamer
- Minden del Liasou
Znajdziecie je w zakładce Wilki z Watahy.
Pojawił się też pierwszy towarzysz wilka Endless Dreamer
- Pandora
Drogie wilki możecie mieć swoich towarzyszy! Wystarczy wysłać mi formularz który znajdziecie w zakładce Dołączenie....
Zakładka Jak dołączyć zmieniła nazwę na Dołączenie... znajdziecie tam informacje o tym jak stworzyć swojego wilka, towarzysza, klan. Kontakt do mnie, a także jak mieć partnera, szczenięta i wszystkie formularze zgłoszeniowe.
czwartek, 1 listopada 2012
Od Clowdeen
~Clowdeen~
Często świece w nocy, dlatego się ukrywam przed innymi z watahy.dostałam się do watahy dość dziwnym sposobem... Pewnej nocy , moja mama powiedziała że słyszy coś za krzakiem . Poszłam to sprawdzić bo jako jedyna z rodziny niczego się nie bałam.Na serio,moim marzeniem jest żeby pogryźć wilkołaka ! No ale do rzeczy.Poszłam a tam był słodki soczysty mały bezbronny zajączek.Złapałam go i zaczęłam się nim delektować.Wróciłam a tam już nikogo nie było.Ani mamy, ani taty, braci, sióstr. NIKOGO!
Więc szłam przed siebie i napotkałam się na...Watahę!
~Reyven~
Kiedy zobaczyłam tego małego wilczka wędrującego samotnie, musiałam się zlitować i przyjąć go do watahy.
Często świece w nocy, dlatego się ukrywam przed innymi z watahy.dostałam się do watahy dość dziwnym sposobem... Pewnej nocy , moja mama powiedziała że słyszy coś za krzakiem . Poszłam to sprawdzić bo jako jedyna z rodziny niczego się nie bałam.Na serio,moim marzeniem jest żeby pogryźć wilkołaka ! No ale do rzeczy.Poszłam a tam był słodki soczysty mały bezbronny zajączek.Złapałam go i zaczęłam się nim delektować.Wróciłam a tam już nikogo nie było.Ani mamy, ani taty, braci, sióstr. NIKOGO!
Więc szłam przed siebie i napotkałam się na...Watahę!
~Reyven~
Kiedy zobaczyłam tego małego wilczka wędrującego samotnie, musiałam się zlitować i przyjąć go do watahy.
Od Reyven- Moje siostry
Było przedpołudnie, dopiero się obudziłam, na dworze szalała
burza śnieżna. Cieszyłam się, że znalazłyśmy przestronną i suchą jaskinię.
Przewróciłam się na drugi bok (...) i nagle zauważyłam, że moje siostry
zniknęły (!). Zerwałam się na łapy i wybiegłam z jaskini. Na zewnątrz panował
wielki chłód. Drzewa i podłoże były ośnieżone. Nigdzie nie widziałam Beth i Av.
W ogóle mało widziałam. Pobiegłam przed siebie. Wołałam je, krzyczałam
najgłośniej jak potrafiłam. Aż wreszcie gdy dotarłam na skraj lasu, zobaczyłam
ślady łap na nie ośnieżonym kawałku ziemi. Ślady były zwrócone na północ.
Przeraziłam się, gdyż właśnie tam leżała jedna z granic naszego terytorium.
Biegłam ile sił w łapach i w pewnym momencie coś usłyszałam. Zatrzymałam się i
zaczęłam nasłuchiwać... tak, to były głosy moich sióstr. Ruszyłam w ich
kierunku. Nagle przede mnie zza krzaków wyszedł ogromny, brązowy niedźwiedź.
Zmęczona po szybkim biegu nie miałam sił na walkę, więc przebiegłam pod jego
łapami, wymijając go. Wiedziałam, że nie zostawi mnie w spokoju. I tak też się
stało. Na szczęście w tej właśnie chwili zobaczyłam moje siostry, całe w
śniegu. Podbiegłam do nich i krzyknęłam, aby uciekały. Chociaż niczego nie
rozumiały i tak ruszyły pędem przed siebie. Były młode więc nie mogły biec z
taką prędkością i takich odległości jak ja. Dobrze o tym wiedziałam. Wodziłam
wzrokiem po terenach które mijałyśmy, starając się znaleźć jakieś schronienie.
Na nasze szczęście nie trwało to długo i po kilku minutach znalazłam to czego szukałam.
Wśliznęłyśmy się wąskim przejściem, do małej, ciemnej jaskini. Niedźwiedź nie
zauważając tego pobiegł dalej, myśląc, że nas złapie. Siedziałyśmy tam prawie
pół godziny, żadna z nas nie odezwała się ani słowem. Nie ruszałam w drogę
powrotną ponieważ chciałam zyskać pewność że wróg nie będzie nas już ścigał, no
i oczywiście musiałyśmy odpocząć.
<CDN.>
sobota, 27 października 2012
Od Avrilli i Beth- Pierwsza przygoda
Avrilla~
Byłyśmy w jaskini. Reyven jeszcze spała, ale my chciałyśmy
obejrzeć okolicę. Po cichu wyszłyśmy na
dwór. Było pięknie (!), początek zimy... Drzewa pokryte małą warstwą białego
puchu. Lekki wiatr owiewał nasze pyski. Cudowna pora na wycieczkę...
Beth~
Av bardzo chciała obejrzeć nowe tereny. Nie miałam ochoty
wychodzić na taki mróz, ale siostra mnie przekonała. Najpierw poszłyśmy na
łąkę. Zaczęłyśmy robić aniołki na śniegu. Było naprawdę fajnie. Ale kiedy
byłyśmy w drodze do lasu zrobiło nam się zimno.
-To pewnie przez ten śnieg na
sierści. Zaraz wyschniemy i znów będzie ciepło- wmawiała mi Av.
-No nie wiem... Zobacz! Nawet na
horyzoncie zrobiło się ciemno. Chyba będzie burza śnieżna.
-Oj tam. Nie marudź siostra,
przecież jest dopiero początek zimy, gdzie tu burze śnieżne?
Sama nie wiem dlaczego, ale zgodziłam się na dalszy spacer.
Mialam tylko nadzieję, że Reyven nie będzie zła, że wyszłyśmy bez jej wiedzy.
Doszłyśmy do lasu, robiło się coraz zimniej, aż wreszcie
zaczął padać śnieg. Chciałam wracać, ale Av mnie powstrzymała.
-To przelotna
chmura, zaraz przestanie padać.
Miałam wątpliwości, ale i tak szłam dalej. Wiało coraz
mocniej, śnieg zasypał już całą okolicę, gdy nagle w krzakach coś zaczęło się
ruszać. Strasznie się przestraszyłam, widziałam, że i Avrilla się przelękła. I
w pewnej chwili, nie stąd, nie zowąd pojawił się przed nami mały, puchaty króliczek. Był cały ośnieżony i zmarznięty.
Nie mogłam go tam zostawić. Był całkiem sam. Wzięłam go ta plecy i szłam dalej
za Avrillą, która udawała, że nic nie widzi.
Po pewnym czasie zauważyłyśmy, że się zgubiłyśmy. Byłyśmy
zmarznięte, głodne i zmęczone. Nie wiedziałyśmy co robić...
< CDN. (Reyven)>
Od Reyven- Początki watahy
Zaznaczałam granice terytorium, podczas gdy moje siostry
zaszyły się w jaskini. Starałam się robić to jak najszybciej, aby nie zostawały
długo same. W końcu to jeszcze dzieci. Doszłam do wodopoju, napiłam się i jak
najprędzej wróciłam do jaskini. Gdy już się tam znalazłam dziewczynki spały, ja też postanowiłam zasnąć, położyłam się, ale sen nie przychodził.Zastanawiałam się więc jak długo będziemy tylko we trzy....
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


