Chodziłam
od niechcenia brzegiem rzeki. Był środek zimy, wkoło było biało, tylko czarne
skały pozwalały mi nie zwariować. Nawet powierzchnia rzeki zamarzła!
Nie wiedziałam co ze sobą począć. Przez chwilę posiedziałam nad rzeką i poszłam
gdzie indziej. Nagle wyczułam zapach jakiejś watahy. To jest to! Dołączę do
watahy, może w końcu się na coś przydam.
Kierowałam się tym zapachem dopóki nie spotkałam czarnej wilczycy, pachnącej
jak Alfa.
-Kim jesteś? - spytała.
Przybrałam wtedy moją wyuczoną pozę, tajemniczej i poważnej wilczej
uzdrowicielki.
-Jestem Minden del Liasou, poszukuję watahy do której mogłabym dołączyć. Jestem
uzdrowicielką.
Wilczyca wydawała się trochę zdziwiona takim zachowaniem. Szybko jednak się
zreflektowała.
-To może dołączysz do mojej? Przydałby nam się medyk.
-Z chęcią - odparłam bez wyrazu.
W ten oto sposób dołączyłam do Watahy Spod Księżyca. Coś czułam, że wiele
przygód mnie tu czeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz