sobota, 3 listopada 2012

Od Endless'a (+ CD)

 ~Endless~

Zima dawała mi się naprawdę we znaki. Nasza wataha wciąż miała problem z pożywieniem, przeciwna banda zdegenerowanych wilków otoczyła nas. Byliśmy małą watahą, tylko ja, matka, ojciec (w podeszłym wieku) i dwójka rodzeństwa. Jednak mieliśmy coś co dawało nam przewagę i sprawiało, że nie mogli się do nas zbliżyć - umiejętności i moce. Ja potrafiłem dogadać się ze wszystkimi zwierzętami i tylko dzięki temu udało nam się przeżyć - a raczej balansować na cienkiej granicy między przymieraniem z głodu a przetrwaniem. Mogłem też się pochwalić przemianą w niedźwiedzia. Bali się nas zaatakować, jednak nie zamierzali odpuścić - w końcu moja siostra odrzuciła zalety ich Alfy! Właśnie, moje dwie ukochane siostry. Obie odziedziczyły urodę po matce, były bliźniaczkami. Jedna z nich była medyczką i swoją magią potrafiła uleczyć każdą chorobę, każdą ranę. Potrafiła też zamieniać się w ogromnego tygrysa. Za to jej bliźniaczka była wręcz przeciwieństwem. Swym spojrzeniem umiała wywołać wybraną chorobę i okaleczyć ciało w każdy sposób. Podobnie jak ja umiała zamieniać się w niedźwiedzia z tą różnicą, że była dwa razy mniejsza. Nie mogłem jednak nadziwić się potędze mojej mamy i ojca. Mama potrafiła potrafiła kontrolować pogodę, była najgroźniejsza z nas wszystkich. Była jednak samicą nader wyrozumiałą i kochaną. Ojciec zaś potrafił swym spojrzeniem sprawić, że przeciwnik odczuwał paniczny strach, a po dłuższej chwili jego serce pękało. Oh, mimo trudnej sytuacji nasze życie było sielanką. Pewnego dnia wataha natarła nas ze wszystkich stron. Oczywiście od razu zaczęliśmy się bronić. Moja matka wywołała huragan, które zmiótł wilki z pola bitwy - w tym także i mnie. Wylądowałem daleko od domu, a tuż obok mnie moja wierna towarzyszka Pandora. Sokolica była ze mną od zawsze, od kiedy znalazłem ją jako pisklę niedaleko urwiska. Nie rozpoznawałem terenów i nie miałem pojęcia czy należą do kogokolwiek. Dla bezpieczeństwa zamieniłem się w niedźwiedzia ruszając przed siebie. Zatrzymałem się nagle słysząc nieznane mi odgłosu, zupełnie jakby gdzieś tam bawiły się młode wilczątka. Potem mój wzrok ujrzał samicę uciekającą przez ogromnym niedźwiedziem. Bez zawahania ruszyłem na ratunek. Jednak wadera z młodymi gdzieś zniknęła. Pozostało jedno pytanie - gdzie był samiec alfa tego stada i czemu go nie bronił? Pandora wzniosła się wysoko szybując dumnie i z elegancją. Mruknąłem do niej coś o nieznanej watasze, ale albo mnie nie słyszała, albo zwyczajnie zignorowała moje słowa. Wydała z siebie charakterystyczny dla sokołów odgłos po czym nagle zaczęła spadać w dół z dużą prędkością. Wiedziałem, że coś znalazła. Moje niedźwiedzie łapska ruszyły do ciężkiego biegu z czasem zmieniając się w wilcze. Biegłem teraz co prawda szybciej ale śnieg muskał mnie swoimi łapskami drażniąc oczy, uszy i nos. Mój wzrok dostrzegł czarną waderę. Podszedłem do niej spoglądając doń nieufnie. Pandora usiadła na moim barku i zatrzepotała skrzydłami. Oboje przechyliliśmy łeb z pytającymi wyrazami na pysku i dziobie. Co teraz? Nie zamierzałem jej opowiadać swojej historii. Pandora wzbiła się w powietrze zostawiając mnie z nieznajomą.
- Endless Dreamer jestem, End w skrócie. - przedstawiłem się zgodnie z kulturą.
- Mogę dołączyć do Twojej watahy? - zapytałem cicho, niepewnie.

~Reyven~

Wyszłam z jaskini zostawiając na chwilę siostry. Chciałam zobaczyc czy niedźwiedź już odszedł. Ku swojemu zdziwieniu dostrzegłam pięknego, wysokiego samca.
- Endless Dreamer jestem, End w skrócie.- przedstawił się
Kiedy po dłuższej chwili się nie odezwałam, tylko stałam tam i się na niego gapiłam zapytał się:
- Mogę dołączyć do Twojej watahy?
- Mhm..., to znaczy.. tak.- zaczęłam się jąkać - Jestem Reyven Blou.
Próbowałam być pewna siebie a także miła, ale nie mogłam zebrać się w sobie, więc odwróciłąm się wołając siostry, a kiedy przyszły przedstawiłam je nowo pznanemu wilkowi
- Endless-sie to moje siostry: Avrilla oraz Bethany, a to drogie siostry Endless Dreamer, nowy członek watahy.
I tak, razem wróciliśmy do watahy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz