czwartek, 1 listopada 2012

Od Reyven- Moje siostry


Było przedpołudnie, dopiero się obudziłam, na dworze szalała burza śnieżna. Cieszyłam się, że znalazłyśmy przestronną i suchą jaskinię. Przewróciłam się na drugi bok (...) i nagle zauważyłam, że moje siostry zniknęły (!). Zerwałam się na łapy i wybiegłam z jaskini. Na zewnątrz panował wielki chłód. Drzewa i podłoże były ośnieżone. Nigdzie nie widziałam Beth i Av. W ogóle mało widziałam. Pobiegłam przed siebie. Wołałam je, krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Aż wreszcie gdy dotarłam na skraj lasu, zobaczyłam ślady łap na nie ośnieżonym kawałku ziemi. Ślady były zwrócone na północ. Przeraziłam się, gdyż właśnie tam leżała jedna z granic naszego terytorium. Biegłam ile sił w łapach i w pewnym momencie coś usłyszałam. Zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać... tak, to były głosy moich sióstr. Ruszyłam w ich kierunku. Nagle przede mnie zza krzaków wyszedł ogromny, brązowy niedźwiedź. Zmęczona po szybkim biegu nie miałam sił na walkę, więc przebiegłam pod jego łapami, wymijając go. Wiedziałam, że nie zostawi mnie w spokoju. I tak też się stało. Na szczęście w tej właśnie chwili zobaczyłam moje siostry, całe w śniegu. Podbiegłam do nich i krzyknęłam, aby uciekały. Chociaż niczego nie rozumiały i tak ruszyły pędem przed siebie. Były młode więc nie mogły biec z taką prędkością i takich odległości jak ja. Dobrze o tym wiedziałam. Wodziłam wzrokiem po terenach które mijałyśmy, starając się znaleźć jakieś schronienie. Na nasze szczęście nie trwało to długo i po kilku minutach znalazłam to czego szukałam. Wśliznęłyśmy się wąskim przejściem, do małej, ciemnej jaskini. Niedźwiedź nie zauważając tego pobiegł dalej, myśląc, że nas złapie. Siedziałyśmy tam prawie pół godziny, żadna z nas nie odezwała się ani słowem. Nie ruszałam w drogę powrotną ponieważ chciałam zyskać pewność że wróg nie będzie nas już ścigał, no i oczywiście musiałyśmy odpocząć.
<CDN.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz